Hej!
Tym razem oprawę w góralskim stylu miało starannie przygotowane przez Prezydium czerwcowe ognisko VPI (28 VI 2014, siedziba towarzystwa sportowego Pappelweg 3) ). Kapela góralska TORKA muzycznym powitaniem przyjmowała licznie napływających gości, zaopatrując każdego w tradycyjną kwiecistą chustę i czerwone korale (dla pań) i oryginalny kapelusik z piórkiem (dla panów). A potem hulaliśmy sobie do późnej nocy. Zespół TORKA propaguje w Polsce i w świecie ludową muzykę Karpat (można było nabyć płytę). Słuchaliśmy więc przyśpiewek, piosenek (Stoi lipka), gadek, bajania, tańczyliśmy. Stoły uginały się od jadła (mięsiwa, kiełbaski z grilla, przystawki, ciasta – Janek Gańczarczyk) i wszelakich napitków (m.in. wina włoskie i z winnicy Maćka Biesiekierskiego, jasne i ciemne piwa Olka Kordyki, nalewki na miodzie i na śliwkach). Był też czas na prywatne pogwarki i zacieśnianie więzi. TORKA jako artyści i gospodarze imprezy potrafili w naturalny sposób wytworzyć nastrój wesołej zabawy ludowej. Józek Buczak pełnił honory domu, Janek Gańczarczyk opowiadał o sukcesach TORKI na różnych festiwalach i dyskretnie czuwał nad całością, Janusz Sikora sprawnie realizował zadania gospodarcze. A my chwilowa społeczność góralska po prostu dobrze się bawiliśmy. (Pamiętacie piłą rżnięcie?) Długo nie pozwoli mi o tej wesołej zabawie zapomnieć pamiątkowy (kolejny prezent dla pań) świetny nożyk Jabexu, którego codziennie używam w kuchni.
Hej!